Uwaga! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii. Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to

Kronika  zplacu budowy

Muzeum na Facebooku:

facebook MUZEUMPULASKI
Muzeum na Twitterze @muzeumpulaski

@muzeumpulaski

Muzeum
jest członkiem
Loklanej Organizacji
Turystycznej
Warkocz Pilicy

III koncert z cyklu MUZZEUM JAZZ w Warce
 

Podczas III koncertu z cyklu MUZZEUM JAZZ 22 lipca w Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce wystąpił Artur Dutkiewicz z solowym recitalem na fortepianie.
Artur Dutkiewicz jest jednym z niewielu, obok Leszka Możdżera i Adama Makowicza, który podejmuje się solowych interpretacji jazzowych na fortepianie.
Absolwent Wydziału Muzyki Jazzowej i Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach ma za sobą już wiele sukcesów. Jest laureatem konkursów: Pianistów Jazzowych w Kaliszu '76, Improwizacji Jazzowej w Katowicach '77, "Jazz nad Odrą'78", Jazz Jantar (konkurs na kompozycję), finalistą konkursu Theloniousa Monka w Waszyngtonie '89.
Grał jako członek zespołów: Tomasza Szukalskiego, Zbigniewa Namysłowskiego, Tadeusza Nalepy, współpracował z Grażyną Auguścik i Carlosem Johnsonem.
Był aktorem, muzykiem i kompozytorem w Teatrze Instrumentalnym Ryszarda Gwalberta Miśka w Gdyni (82- 86).
Koncertował w USA, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Austrii, Niemczech, Francji, Etiopii, Włoszech, Rosji, Bułgarii, Danii, Szwecji, Czechach. Ma za sobą trasy koncertowe na całym świecie, koncerty z wybitnymi muzykami jazzowymi i bluesowymi: Urszulą Dudziak, Grażyną Auguścik, Deborah Brown, Tadeuszem Nalepą, Tomaszem Szukalskim.

Cieszymy się, że Artur Dutkiewicz zgodził się wystąpić w Warce, w naszym Muzeum. Jego koncert, choć w porze wakacji i urlopów, zgromadził ponad 70-osobową publiczność.
Biblioteka na poddaszu, przyciemnione światło, najbardziej oświetlony fortepian. Artur Dutkiewicz – wyciszony, spokojny, pokazał się publiczności dopiero po mojej zapowiedzi. Pierwsze trzy utwory, które usłyszeliśmy – Mazurki, podyktowało mu historyczne wnętrze Dworku na Winiarach. Potem utwór Taniec Wuja Toma – bardzo radosny, na który niemal wszyscy słuchacze zareagowali jednakowo gromkimi brawami. Następnie był już Niemen. Artur Dutkiewicz zapowiadał swoje utwory. Niezwykle ciepło mówił o Czesławie Niemenie, ma do Jego utworów szczególny stosunek. Usłyszeliśmy potem interpretację m.in. Jednego serca, Pod papugami, Bema pamięci żałobny rapsod, Wspomnienia, Sen o Warszawie. Nie możliwe było zakończenie koncertu bez bisu. I bisował Dutkiewicz trzy razy, a publiczność wcale nie chciała, aby koncert się skończył.
Artur Dutkiewicz jest niewątpliwie mistrzem fortepianu. Gra całym sobą, jest wyciszony, ale dynamiczny. Jego muzyka tworzy niepowtarzalny nastrój.
Na zakończenie koncertu zadałam mu kilka pytań.

Najpierw o wrażenia, jak się u nas grało?:

To miejsce jest urzekające, grało się tu bardzo dobrze. Jestem zadowolony. Miejsce nastrojowe, sprzyja skupieniu. Można tu nie tylko odgrywać muzykę, ale także ją tworzyć. Myślę, że wielu znanych muzyków zgodziłoby się tu zagrać.

Co robi Pan obecnie, nad czym Pan teraz pracuje?

Generalnie w tej chwili koncertuję, gram przede wszystkim recitale solowe. Są to, tak jak Państwo usłyszeli przede wszystkim interpretacje utworów Czesława Niemena, ale także moje własne utwory z solowej płyty „Błękitna ścieżka”. Gram także w trio akustycznym z Adamem Kowalewskim i Sebastian Frankiewiczem, ale także w kwartecie Tomasza Szukalskiego i w zespole elektrycznym z Grzegorzem Grzybem, Jackiem Szafrańcem i Maciejem Sikałą. Pracuje także nad płytą elektryczną.

Czy znał Pan osobiście Czesława Niemena?

Niestety nie, moi niektórzy koledzy znali go dobrze, spotykali się z nim i nawet kiedyś miałem się z nim spotkać. Nie doszło nigdy do takiego spotkania. Zachorował i odszedł stanowczo za wcześnie. Niemen ostatnimi czasy nie pojawiał się na scenie. Kiedyś jeden z kolegów opowiadał, że zapytał Niemena, dlaczego go nie ma, dlaczego nie koncertuje, a on na to, bo oni wszyscy chcieliby tylko te PAPUGI i PAPUGI…

Tak to chyba prawda, że jest kilka utworów Niemena ulubionych przez publiczność, nieprzemijających, które zawsze będą śpiewane, interpretowane na rożne sposoby.

Tak, utwory Niemena są nieśmiertelne. I chociaż jego nie ma, to przez swoją muzykę pozostał z nami na zawsze. Ja mam do jego utworów szczególny sentyment.

Bardzo dziękuję jeszcze raz za koncert i życzę samych sukcesów.

Iwona Stefaniak


Po koncercie dostaliśmy dwie recenzje, cytujemy poniżej:

„Koncert odbył się w Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego, w biblioteczce na piętrze. Wchodząc po, schodach we wnęce spostrzegłem dumnie stojący fortepian, kiedy się obróciłem, ujrzałem rzędy foteli, nie były to byle jakie siedzonka, ale najprawdziwsze obite czerwonym aksamitem zabytkowe fotele. Pomieszczenie było delikatnie oświetlone, co dawało efekt pewnej intymności i ciepła. Nieopodal schodów Pani Iwona(Dyrektor Muzeum) z uśmiechem witała każdego gościa i zapraszała do zajmowania miejsc. Biblioteka wyglądała wspaniale, nie jest wysoka ale mimo wzrostu nie martwiłem się o głowę, dookoła w atmosferze harmonii rozstawione były zabytkowe eksponaty. Pracownicy muzeum zadbali, aby gościom nie zaschło w gardle i pomyśleli nawet o tak banalnej rzeczy jak woda z cytryną, bo co to za przyjemność słuchać koncertu i myśleć o czymś do picia.
Zająłem miejsce na w końcu sali, aby nie tylko rozkoszować się muzyką, lecz również obserwować reakcje słuchaczy.

Artur Dutkiewicz wyszedł o 19.15; przywitał się z zebranymi, dziękując za zaproszenie i informując, że to również od nich i ich reakcji zależy jak będzie wyglądał koncert. Zaczął delikatnie, spokojnie wprowadzając zebranych w stan uspokojenia i refleksji. Grał mało znane, lecz przyjemne dla ucha utwory, wyginając się to do przodu to do tyłu, a wzrok utkwiony był gdzieś powyżej instrumentu jakby czytał rozłożone w pamięci nuty…
Każda z aranżacji trwała kilka dobrych minut, następnie artysta wstał i powiedział kilka słów o tym, co zagrał, potem rozpoczął drugą część koncertu poświęconą Czesławowi Niemenowi i jego piosenkom. Reakcje zebranych na rozpoznawalną melodię były różne - począwszy od przytulonych do siebie jakby zastygłych w czasie małżonków, poprzez zaciekawienie młodszych, aż po bujających się i wystukujących rytm pięćdziesięciolatków.
Muzyk w tym czasie jakby zanurzył się w swoim świcie, z zaciekawianiem patrzyłem jak gra, to było niesamowite: chwilami wałczył z instrumentem, a na jego czole dało się dostrzec krople potu, by po chwili czule i delikatnie (jak najbliższą osobę) muskać klawisze, następnie ten taniec przeradzał się w igraszkę i przepychankę z fortepianem…
… mógłbym tak pisać i pisać, ale, po co? I tak nie przekażę tego, co usłyszałem, bo jazz jest takim typem muzyki którą każdy odczuwa inaczej, ba wydaje mi się iż każdy z zebranych słyszał co innego, swój własny jazz...”

Łukasz Janowski- Stowarzyszenie W.A.R.K.A.

„Cicho, może znaczyć serdecznie”

Po krótkiej zapowiedzi Pani Dyrektor Iwony Stefaniak, na niewielkiej scence, oświetlonej oszczędnie, pojawiła się sylwetka artysty; ledwie mieszcząca się między siedziskiem dla wykonawcy a fortepianem. Skromność wręcz symboliczna. Przytulna!
On sam, stonowanym głosem, zapowiada pierwszy, i kolejne utwory.
Ten Pan to Artur Dutkiewicz, który wystąpił 22 lipca w Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego z recitalem solowym w ramach cyklu „Muzzeum z Jazzem”.
Program zawierał kompozycje własne z autorskiej płyty „Błękitna Ścieżka” oraz interpretacje jazzowe muzyki Czesława Niemena – m.in: „Ciuciubabki”, „Snu o Warszawie” , „Bema pamięci Rapsodu Żałobnego”...
Moje prywatne odczucia?
Bardzo prywatne i serdeczne, jak otwarcie artysty wobec swoich słuchaczy.
Łagodny, choć głęboki emocjonalnie, przekaz osobistych przemyśleń muzycznych autora nie pozostał, na pewno, bez echa. Dostarczył wielu niezatartych wzruszeń.
Tym zestawem słów można posłużyć się nie uczestnicząc w koncercie – powiem jednak wielbicielom „kultury z podkulonymi nogami”: żałujcie, że Was tam nie było!
Był bis; Pan Artur tak się doń zapowiedział: „nauczyłem się jeszcze utworów, które Państwu zagram”. I zagrał!!!
Publiczność zachowała umiar; nagrodziła oklaskami za występ, za bis, wstała... Nie wyłudzała powtórzeń!
Wtedy na scenie pojawiły się kwiaty. Były podziękowania.
Znaleźli się tam też osobiści przyjaciele artysty, którzy dotarli na ten wieczór do Warki.
Ja – wraz z rodziną - wróciłem do Grójca, bogatszy o nowe doznania.
Dziękuję za zaproszenie!!!

Kazimierz Kochański

herbgroj2010

Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce jest samorządową
instytucją kultury Powiatu Grójeckiego.

Copyright © 2004-2013 Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce